Filmastery 2010 przyznane!

Data:

Po długich bojach z nominacjami i dwutygodniowym głosowaniu, nadszedł czas, aby ogłosić zwycięzców pierwszych filmowych nagród serwisu Filmaster.pl, czyli FILMASTERÓW 2010.

W konkursie, w którym udziały filmy, których dystrybucyjna premiera w Polsce miała miejsce w 2009 roku, padły następujące wyniki...

Najlepszy film: Bękarty Wojny



Pozostałe nominacje: Das weiße Band, Avatar, The Wrestler, Revolutionary Road

Bękarty były w tym roku bezkonkurencyjne. filmowi Tarantino zagrozić mógł jedynie zdobywca Złotej Palmy, Biała Wstążka, ale ostatecznie film Hanakego przegrał o 0,4 punktu.

Najlepszy reżyser: Quentin Tarantino za Bękarty wojny



Pozostałe nominacje: Michael Haneke za Das weiße Band, Darren Aronofsky za The Wrestler, James Cameron za Avatar i Clint Eastwood za Changeling

I znów Tarantino przed Haneke. Tym razem różnica jednak dwa razy większa niż w przypadku nagrody za najlepszy film. Nie może być więc żadnych wątpliwości kto rządził w 2009 roku w kinie!

Aktor(ka) w roli głównej: Mickey Rourke za Zapaśnika



Pozostałe nominacje: Kate Winslet za Revolutionary Road, Frank Langella za Frost/Nixon, Krystyna Janda za Tatarak i Agata Buzek za Rewers.

W tej kategorii wszystko wahało się do samego końca, a różnica między wygranym Rourke, a Wnslet wyniosła tylko 0,3 punktu!

Aktor(ka) w roli drugoplanowej: Christoph Waltz za Bękarty wojny



Pozostałe nominacje: Penélope Cruz za Los abrazos rotos, Krystyna Janda za Rewers, Philip Seymour Hoffman za Doubt i Marion Cotillard za Public Enemies.

Jak w wielu innyc konkursach zeszłego roku, Waltz grający porucznika Landę w Bękartach wojny, nie miał sobie równych w kategorii najlepszej roli drugoplanowej.

Co ciekawe, mimo że w rolach aktorskich (na Filmasterze bez podziału na damskie i męskie) nominowanych zostało więcej kobiet, obie nagrody przypadły facetom.

Scenariusz oryginalny: Quentin Tarantino za Bękarty wojny



Pozostałe nominacje: Changeling, Das weiße Band, Dom zły i Antychryst.

Q.T. zdominował Filmastery. Odebrał również nagrodę za najlepszy scenariusz oryginalny (za adoptowany nie przyznajemy nagród), pokonując Eastwooda i (znów!) Haneke o 0,3 punkta.

Filmastery 2010 rozdane, ale na filmy głosować możecie nadal na stronie Filmastery 2010. Tam też obejrzycie szczegółowe wyniki konkursu, w tym liczbę głosów, jaką uzyskał każdy z filmów / reżyserów i aktorów.

Najlepsza muzyka: Radio na fali



Pozostałe nominacje: Watchmen, Inglourious Basterds, Coraline i Rewers.

Film z muzyką w roli głównej nagrodzony. Filmy z muzyką w tradycyjnej roli dopełniacza obrazu - tuż dalej.

Najlepsze zdjęcia: Avatar



Pozostałe nominacje: Inglourious Basterds, Antichrist, Rewers, Public Enemies

Jednak jest jeden Filmaster dla Avatara! A już baliśmy się, że zupełnie zignorujecie najbardziej kasowy film wszech czasów!

Najlepszy film animowany: Walc z Baszirem



Pozostałe nominacje: Up, Coraline, 9 oraz Cloudy with a Chance of Meatballs.

Tu walka toczyła się do ostatnich godzin. Izraelski paradokument Walc z Baszirem rzutem na taśmę wyprzedził hollywoodzkiego hiciora o spełnianiu marzeń o lataniu. Cieszymy się z tego niezmiernie.

Najlepsza komedia lub musical: Radio na fali



Pozostałe nominacje: (500) Days of Summer, The Hangover, Zack and Miri Make a Porno oraz The Proposal.

Radio na fali z drugą wirtualną statuetką Filmastera. Wygrana z (nie)romansidłem o 500 dniach z (nie dla wszystkich)piękną Summer o jedną dziesiątą punktu to najmniejsza różnica w tegorocznym konkursie. Co ciekawe w kategorii komedii i musicali zabrakło tych drugich. No, ale jeśli Hollywood do zaoferowania miał praktycznie tylko "Mamma Mię", trudno się dziwić.

Najlepszy film sci-fi lub fantasy: Avatar



Pozostałe nominacje: District 9, Watchmen, Star Trek i 9.

Drugi i ostatni Filmaster dla Avatara. Choć o włos nie wyrwałby go mu Dystrykt 9, który pod koniec głosowania zbliżył się do filmu Camerona na dwie dziesiąte punktu.

Najlepszy film polski: Dom zły



Pozostałe nominacje: Rewers, Tatarak, Wojna polsko-ruska i Galerianki.

Mimo świetnego roku dla polskiego kina, nasze filmy na zawojowały nagród Filmastera. W konkursie filmów polskich Dom zły dość wyraźnie przed konkurencją. Wyraźnie odstają też Galerianki, sugerując że faktycznie zrobiliśmy w 2009 roku tylko cztery dobre filmy.

Podsumowanie

Zdecydowanym tryumfatorem pierwszej edycji "Filmasterów" został Quentin Tarantino z Bękartami wojny. Film zebrał w sumie cztery nagrody. Po dwie zgarnął Avatar oraz Radio na fali i te trzy filmy można uznać za najlepsze w 2009 roku okiem Filmasterów. Kolejne nagrody za rok, a już jutro ogłoszone zostaną nominacje do Nagród Akademii, na które będzie można również głosować w naszym serwisie na specjalnie przygotowanej stronie Oskary 2010.

Bardzo trafne nagrody :D

Bękarty górą i słusznie :). Czy Tarantino odbierze nagrody osobiście?

'Dom zły' zamiast 'Rewersu'? Jestem zdruzgotany, nie otrząśniemy się nigdy z dogmy95...

Bo to zdecydowanie lepszy film od "Rewersu".

Och, dziękuję za to zdanie :)

Jako fan Haneke nie mogę się zgodzić z wnioskiem, że zdaniem Filmasterów najlepszymi filmami roku były "Bękarty wojny", "Avatar" i "Radio na fali". Haneke co prawda nagród nie zdobył, ale przegrał o włos walkę o najważniejsze nagrody. W kategorii najlepszy film roku na pewno wyprzedził średnie "Radio na fali" :)

Vox populi, vox Dei :( Jak bardzo podobały mi się "Bękarty...", tak stwierdzić muszę, że do "Białej wstążki" mają lata świetlne. Choć z trzeciej strony to przecież tak różne filmy, że w ogóle nie ma o czym gadać. Inna galaktyka.

Co do ról męskich to innego wyniku trudno było się spodziewać, bo to kreacje z innej planety.

Aktor Waltz i film Radio na Fali to naprawdę 2 rzeczy które według mnie wybiły się w roku 2009.
Filmastery ogólnie bardzo trafione.

Cieszę się, że "Walc z Bashirem" doceniony, bo dla mnie może konkurować z filmem Hanekego. W ogóle bogato, choć wszyscy i tak polecą na "Avatara".

W dwóch punktach pomyliłem się, z tych dwóch nie widziałem obojga.

Quentin triumfuje! :)
Nie będę przesadnie oryginalna jeśli napiszę, że szkoda mi trochę Haneke. "Bękarty" to film wspaniały, ale "Biała wstążka" - ważny. Co prawda zdaje się, że Haneke ma większe szanse na Oscara niż QT, bo startuje w konkurencji "nieanglojęzycznej" więc równowaga zostaje zachowana.

Szkoda mi też Jandy. W "Tataraku" pokazała klasę równą, a może nawet wyższą od tej prezentowanej przez Mickeya w "Zapaśniku".

Haneke może i ma szanse na Oscara, ale to niestety dużo mniej prestiżowa nagroda niż Filmastery... :)
Kupę pieniędzy wydano na wypromowanie tej nagrody, ale zważywszy jakie filmy je dostają, to... szkoda gadać.

Szczerze powiedziawszy to życzę Haneke Oscara tylko z jednego powodu - po tej nagrodzie pewnie dużo łatwiej zdobyć pieniądze na kolejny film.

Chyba na liście nominowanych w tym roku do Oskara nieanglojęzycznego nie ma złych filmów. Nie znam w sumie tylko tego argentyńskiego, o peruwiańskim czytałem same dobre rzeczy. Pozostałe trzy oglądałem i każdy z nich to dobre (choć nie wybitne) kino.

@doktor_pueblo Że mniej prestiżowa to nie mam wątpliwości, ale zawsze to jakieś pocieszenie, rozumiesz :)

Nie żebym śledziła z wypiekami na twarzy, ale kategoria nieanglojęzycznych filmów to jedna z tych najciekawszych - nominacje lub same Oscary otrzymały w niej min. "Amelia", "Życie jest piękne", "Wszystko o mojej matce" czy "La Strada". Ja tam na miejscu Haneke byłabym zadowolona z takiego towarzystwa.

Czy Quentin jest zadowolony z nominacji za scenariusz oryginalny, gdy za adaptowany dostał ją "Dystrykt 9", to już inna sprawa. ;)

@Esme Najbardziej prestiżowym festiwalem na świecie jest Cannes. A tam za "Białą wstążkę" Haneke zgarnął Złotą Palmę. W dodatku aż 4 jego wcześniejsze filmy ("Funny Games", "Kod nieznany", "Pianistka" i "Ukryte") były do Złotej Palmy nominowane. Chyba mało jest takich reżyserów na świecie... Nie sądzę więc żeby miał powody do kompleksów :))

Nie śmiem zaprzeczyć ;)
Czyli Filmastery pod względem prestiżu znajdują się gdzieś między Złotymi Palmami a Oscarami. Też nieźle.

Łe. "Bękarty wojny" najlepszym filmem? Smuta jakaś. :) Film Tarantino ma przecież nie więcej głębi niż "Avatar" (a głębi 3D ma zdecydowanie mniej :)), a jeśli głosować na fun factor, to Cameron wygrywa bezapelacyjnie. :)

A propos, jak właściwie odróżnić kategorię "najlepszy film" od "najlepszy reżyser"? Nie pytam retorycznie, i nie tylko w kontekście Filmasterów, ale ogólnie. Reżyser odpowiedzialny jest w końcu za całokształt, więc "najlepszy film" powinien implikować "najlepszego reżysera" i odwrotnie, jeśli ktoś nie jest "najlepszym reżyserem", to nie mógł nakręcić "najlepszy film". Or...? (Chyba że "najlepszy reżyser" bierze też pod uwagę wcześniejsze dokonania danego reżysera -- po namyśle stwierdzam, że ja tak właśnie do tego podchodzę).

Faktycznie te dwie kategorie są bardzo zbliżone i często przypadają tym samym filmom. Ja różnicę rozumiem tak:
- "najlepszy film" to nagroda za całokształt tego co widzimy na ekranie, czyli średnia wszystkich składowych jak scenariusz, gra aktorska, efekty specjalne (o ile mają znaczenie), montaż, zdjęcia, etc
- "najlepszy reżyser" to nagroda podkreślająca te elementy sztuki filmowej, na które największy wpływ ma reżyser właśnie

Oczywiście można się kłócić, że reżyser ma wpływ na wszystkie elementy, ale jednak bez świetnych aktorów, doskonałego kamerzysty czy pomysłowego scenariusza, ciężko mówić o wybitnym filmie, a reżysera docenić można i w takim przypadku ("no świetny film, gdyby tylko starczyło pieniędzy na dobre zdjęcia"). W przypadku produkcji hollywoodzkich staje się to jeszcze bardziej rozróżnialne, bo film należy tam bardziej do producenta niż reżysera (to producenci odbierają nagrodę za najlepszy film).

""najlepszy reżyser" to nagroda podkreślająca te elementy sztuki filmowej, na które największy wpływ ma reżyser właśnie"

OK, kupuję, ale powiedz mi jeszcze, na jakie elementy największy wpływ ma reżyser? Gra aktorska (bo prowadzi aktorów), zdjęcia, montaż i efekty specjalne (bo je nadzoruje)? Coś jeszcze?

Reżyser czuwa nad każdą sceną. To on decyduje czy aktor zrobi kilka kroków w lewą, czy jednak w prawą stronę. Mówi operatorowi, czy chce najazd kamery z góry, czy może z dołu. Gdyby dać ten sam scenariusz do ręki Scorsese i Lynchowi powstałby zupełnie inny film z tymi samymi aktorami. Niekoniecznie świetnie wyreżyserowany film musi być równie udany. Np. taki film jak Gangi Nowego Jorku. Jest błyskotliwie zrobiony, niemal wszystko gra jak w zegarku, ale jednak nie jest wielkim, poruszającym filmem, który ogląda się z zapartym tchem. Zapewne tak by było gdyby napisano lepszy scenariusz. Te wielostronnicowe wypociny najpierw czyta producent, który decyduje czy warto wydać pieniądze na taką historię, czy nie. Jeśli uważa, że warto, to angażuje reżysera który musi się w ogromnym stopniu trzymać tych kartek papieru i wykonać powierzoną pracę.

Dobrze, ale czy w takim razie sugerujesz, że:

1) reżyser odpowiedzialny jest za wszystko poza scenariuszem?
2) reżyser odpowiedzialny jest za "to coś", które jedne filmy mają, a inne nie mają?

Wydaje mi się, że tak. Często nawet za scenariusz, gdy sam go napisze. Dyryguje i podpowiada aktorom , operatorom, montażystom. Bywa, że daje im w dużym stopniu wolną rękę, bo są tak utalentowani. To jego wizja i on ma decydujący głos. Dużo też zależy od budżetu i ambicji artystycznych.

Za to "coś" odpowiada cała ekipa filmowa. Jak wszystkie trybiki odpowiednio ze sobą współgrają to maszyna działa prawidłowo i jest nagroda za najlepszy film.

Dochodzę do wniosku, że "reżyseria" jest trochę nagrodą "na czuja". Tzn: szacujemy to na ile nam się wydaje, że film swoją świetność zawdzięcza reżyserowi.

Czasem nie ma z tym problemu, np. w przypadku reżyserów autorskich jak Almodovar, Allen, Jarmusch, Haneke, Herzog, czy nawet Tarantino, a kiedyś np. Fellini czy Bergman.

W innych przypadkach jest już ciężej. To przypadki takie jak Cameron, Scorsese, Mann, Scott, może nawet Spielberg -- na pograniczu sztuki i rozrywki.

Trafiłeś michuk w sedno sprawy z tym "czujem". Po obejrzeniu większej ilości filmów, nabywa się pewnego rodzaju umiejętności wyczucia fachowej ręki reżyserskiej.

Ja, oceniając reżyserię, oceniam - fakt, że na czuja - głównie to, jak "sprawnie" zrobiony jest film, jak się trzyma kupy, wszystko się w nim klei, jest zrobione ze spójną wizją. Ciężko to określić, ale może rozumiecie, co mam na myśli. Dla przykładu: w tym roku byłbym skłonny dać nagrodę Cameronowi za reżyserię "Avatara", bo zrealizował (jako ten czarodziej, co wszystkim steruje) niesamowitą wizję i zrealizował ją fantastycznie. Ale nie przyznałbym "Avatarowi" nagrody za film, bo mimo że mi się podobał, to po prostu nie uważam go za najlepszy czy jeden z najlepszych filmów roku. Fajny, ale nie ta historia, nie to zaangażowanie widza, nie to wszystko. Więc powiem wręcz przeciwnie niż Michuk - mnie się wydaje, że w przypadku reżyserów-rzemieślników (wymienieni przez niego w ostatnim akapicie) właśnie łatwiej jest docenić ich pracę w oderwaniu od całokształtu filmu, natomiast w przypadku kina autorskiego jest to trudniejsze, bo taki film jest jednolitym "bytem". Na przykład Tarantino w "Bękartach" odpowiedzialny był za dosłownie wszystko - i jak tu oddzielić reżyserię od filmu? Ciężej niż u Camerona.

W sumie Wstążka dała mi więcej przyjemności z jej oglądania niż Bękarty, więc jak na mój gust trochę szkoda dla niej tego drugiego miejsca.

Ponadto ta "najlepsza muzyka" też mi trochę nie leży. Zarówno Boat, jak i Watchmen bazowały na starych przebojach i jakoś wydaje mi się, że w tym drugim były mimo wszystko lepsze kawałki.

Myślę, że ktoś powinien to napisać, więc napiszę ja. Nominacja Avatara to jakaś pomyłka. W kategorii gniota roku jest jak najbardziej wskazana, a nie w tym konkursie. Michuk, jak chcesz, żeby nagrody Filmaster stanowiły jakiś (choćby nawet wirtualny) poziom, to pozbądź się takich szmatławców z listy nominacji. Wystarczy, że Oscary są wypełnione gniotami.

@Pozor, ja myślę, że nie ma sensu ta napinka na Avatara.
Jeśli to byłby, jak go określasz, szmatławiec i znalazł się jakimś cudem na liście nomów to i tak nikt na niego by nie głosował, a jak wiesz stało się inaczej.

Nie zmienia to faktu, ze warto wyrazic opinie, aby tej strony nie przepelnialy tylko ochy i achy nad avatarem.

@pozor A może zamiast robić głosowanie, Ty będziesz decydować, które filmy są najlepsze? Zaoszczędzimy czas i wysiłek...

Avatar na pewno nie był najlepszym filmem roku, ale nie da się ukryć że z pewnych względów (na pewno nie scenariuszowych!!) się wyróżniał. Nominacja zasłużona.

Chyba jeszcze tego nie mowilem, ale uzytkownikow tego typu zapraszam na filmweb. Nie zrobilem osobistej wycieczki, a Ty drogi uzytkowniku robisz. Wyrazilem opinie, zeby inni, ktorzy uwazaja Avatara za bezmozgi gniot nie czuli sie osamotnieni. Nastepnym razem prosze ograniczyc sie do komentowania filmu a nie komentarza lub komentujace. Pozdrawiam

@pozor A to jest komentarz do którego konkretnie filmu, bo trudno się zorientować?

A a propos wycieczek osobistych, to wydaje mi się, że nazywanie czyichś wyborów "szmatławcami" i odsyłanie na Filmweb jest zdecydowanie bardziej "osobistą wycieczką", niż moja uwaga o Twoim komentarzu (bynajmniej, wcale nie o Tobie). Obrażanie się na innych ludzi za to, że mają inny gust uważam natomiast za nieco dziecinne. Każdy ma prawo lubić nawet najgorszy syf - jego wybór.

Również pozdrawiam

@doktor_pueblo 1. Do avatara? Czy to nie o tym rozmawiamy glownie?
2. Wyslalem Cie na filmweb po tym jak zrobiles sobie osobista wycieczke w moja strone. Uwazam, ze komentowanie mojego komenatarza to jak najbardziej osobista wycieczka i ulanska fantazja nie sprawi, ze bedze inaczej. Na nikogo sie nie obrazam, to Ty zdaje sie komentujac moje komentarze masz jakis problem.
3. Poprosze o cytat gdzie obrazilem kogos za to, ze ma inny gust? Wyrazilem tylko swoje zdanie na temat filmu Avatar. Jak zajrzysz do mojego profilu to zauwazysz, ze o wielu filmach wypowiadam sie dobrze. Avatar na to nie zasluzyl (czy musze po kazdym takim zdaniu dodawac, ze MOIM ZDANIEM?). Zwracasz uwage, ze kazdy ma prawo lubic najgorszy syf i jestes orendownikiem tych praw przeciwko mojemu rezimowi. Domyslam sie zatem, ze gdzies komus zabronilem miec wlasnego gustu? Oooo, mam dla Ciebie niespodzianke. To Ty zabraniasz mi miec wlasne zdanie robiac osobiste wycieczki (czego zdaje sie juz sie dopusciles nawet o tym nie wiedzac).

@pozor Skrytykowałeś system tworzenia nominacji do Filmasterów, a że brałem w tym dość aktywny udział (to ja zaproponowałem tę nagrodę i, jak wspomniał michuk, wspólnie z kilkoma osobami odpowiadałem za nominacje), więc czułem się w obowiązku odpowiedzieć. Doprawdy, zbyt bardzo się przejąłeś lekko sarkastyczną uwagą i już zupełnie nie wiem, dlaczego uważasz ją za "osobistą".

Była to, wbrew pozorom, uwaga na temat. Zarzuciłeś grupie osób, że kompromitują się, proponując nominację "Avatara". Film ten został zaproponowany jako nominacja z dość oczywistych względów demokratycznych - po prostu dużej liczbie osób (tu na Filmastarze) się podobał. Wg jakiego obiektywnego klucza mielibyśmy Twoim zdaniem tworzyć listę nominacji, tak żeby Avatar się na nią nie łapał? Twój głos oznaczał, że uważasz "demokrację" (a dokładniej "rządy oligarchii", bo decydentów było tylko kilku ;)) za wadliwą metodę tworzenia nominacji. Przeciwieństwem demokracji jest dyktatura, czyli po prostu decyzja jednej osoby (i to Ci właśnie napisałem). Zamiast się obrażać i traktować to jako "osobistą wycieczkę" zaproponuj lepiej jakąś sensowną metodę wyłaniania kandydatur do nominacji (no i bardzo jestem ciekawy, czy wymyślisz jakąś, która nie będzie dyktatorska i sprawi, że takie filmy jak "Avatar" nie będą się pojawiać w nominacjach). Michuk jest na pewno otwarty na ciekawe pomysły.

Sam uwazam, ze nie ma sie co spierac. Zreszta nie chce mi sie ;) Anyway, peace and love. A z Avatarem bede walczyl ku chwale Pandory ;)

Swoja droga wcale bym sie nie obrazil, gdybym mial realny wplyw na nominacje.

Ale przecież mogłeś mieć wpływ. Nominacje do Filmasterów odbywały się na forum. Praktycznie wzięli w nich udział ja, Esme, doktor_puelbo, umbrin, Oferma i unnami. Na podstawie nominacji głosowali już wszyscy Filmasterzy. Obrażanie się teraz na wyniki nie ma IMHO najmniejszego sensu.
Ale w przyszłym roku faktycznie możemy przeprowadzić nominacje trochę bardziej profesjonalnie, tj. wybrać kilkanaście osób najbardziej aktywnych na sajcie i poprosić ich o nominowanie filmów i aktorów z przyznaniem punktów, podobnie jak robi się to od kilku lat na Ofilmie.pl przy Złotych Rysiach.

A kto sie obraza? :)

@pozor Rozumiem, że nie przypadł Ci do gustu ten film. Bywa. We mnie też by się burzyło jakby nagrodę dostał np. Sherlock Holmes albo Moon.

Nie rozumiem jednak co widzisz złego w zdjęciach do Filmastera. Albo jaki inny film sci-fi widziałbyś jako zwycięzcę. Dystrykt 9 byłby już ok?

Gdyby Filmaster dostał nagrodę, nie wiem... za scenariusz, albo za najlepsze aktorstwo dla Worthingtona... można by się burzyć.

No, ale tak czy inaczej: jaka społeczność takie nagrody. Nagrody (jeszcze) bardziej niszowe będą niedługo rozdane na oFilmie.pl (Złote Rysie) - może tam będzie lepiej :>

Miejmy nadzieje, ze w miare rozwoju poziom rowniez wzrosnie. Oby tylko efekt filmwebu sie nie wdarl. Tam to tylko przepychanki i opluwanie. Zreszta widze, ze tutaj tez sie paru uzytkownikow uchowalo ;)

Szczerze i do bólu nienawidzę "Titanica" za (tu wpisz dowolnie wybrany mocno wulgarny rzeczownik odczasownikowy) pojęcia miłości. Za samo to Cameronowi należy się dożywotni , dumnie wyprostowany środkowy palec. Ale to moja opinia i nie mam zamiaru obrażać się na fanów tego filmu albo uważać ich za idiotów. Co więcej - wielokrotnie i cynicznie wykorzystywałem "Titanica" do celów, do których się nadaje, bo jest to film o bardzo praktycznym charakterze. Rolę Filmastera postrzegam tak, że ludzie, którzy w życiu by nie obejrzeli "Białej wstążki" dzięki postawieniu jej tuż obok "Avatara" mają szansę zobaczyć inne kino i dalej mają wybór. Michuk trzyma poziom!

To ja też napiszę coś kontrowersyjnego, żeby nie było :)
Mimo, że "Avatar" nie był dla mnie filmem roku, to uważam, że zasługiwał na taką nagrodę bardziej niż "Bękarty wojny". Oba są bowiem pierwszorzędnymi filmami rozrywkowymi (i tylko rozrywkowymi), ale "Avatar" moim zdaniem wniósł do światowej rozrywki więcej. "Bękarty wojny" oglądałem z przyjemnością, ale myślę, że dość szybko wylecą mi z głowy.

Dwa filmy w moich oczach zdeklasowały w ubiegłym roku "Avatara" i "Bękarty wojny". Jeden to (oczywiście) "Biała wstążka". A drugi to "Zapaśnik". Ale jako urodzony demokrata nie obrażam się na to, że publiczność Filmasterowa zagłosowała inaczej :)

Jako że nigdy nie dawałam "Avatarowi" więcej niż 7, Tarantino zaś od początku 8 z awansem późniejszym na 9, mogę śmiało napisać, że bluźnisz i nie będzie mi można zarzucić ani krzty hipokryzji. :) Jeśli coś ma mi wylecieć z głowy, to prędzej ta nadęta epopeja o smurfach.

Niech i mnie będzie wolno dorzucić dwa słowa do dyskusji o filmasterowych filmach. O "Avatarze" nie mam wiele do powiedzenia - mimo zgoła odmiennej treści i scenerii określiłbym ten film jako "Titanic 2". Pewnie też zdobędzie wiele Oscarów...
Ciekawsza jest dla mnie natomiast kwestia zachwytów nad "Bękartami wojny". Film poruszył mnie, ale bynajmniej nie swoimi artystycznymi względami. Utrzymany w konwencji Tarantino obraz od pierwszych swoich kadrów zmierza śmiałymi krokami w kierunku katastrofalnego kiczu. Niestety w odróżnieniu od "Pulp Fiction" czy "Kill Bill" nie odbija się elegancko od powierzchni bagna, tylko grzęźnie w nim po uszy. Czemu tak się dzieje? Pewnie dlatego, że to pierwszy film, w którym reżyser próbuje coś powiedzieć widzowi na poważnie. Dopóki filmy Tarantino pozostawały popkulturowym bełkotem, dopóty wszystko było w porządku. Tu jednak reżyser najwyraźniej chce się z nami podzielić swoimi odczuciami dotyczącymi kina i filmu jako takiego. Niestety wyłaniająca się ze strug krwi wizja kinowego sacrum wydaje się nie na miejscu, jak jeleń ryczący wśród clipów z MTV. I właśnie to spostrzeżenie wywołało u mnie największe poruszenie. Zacząłem się zastanawiać nad wartością filmów Tarantino. Czy ten reżyser ma w ogóle coś do powiedzenia? A może tak jak Andy Warhol sprzedawał bogatym Niemcom za ciężkie pieniądze ich portrety robione maszynowo, tak i Tarantino wciska widzom kit. No cóż - co do tego nie mam jeszcze wyrobionego zdania, mogę natomiast powiedzieć że "Bękarty" nie podobały mi się.
Dziwię się, wśród nominowanych nie znalazł się "The Hurt Locker". To rewelacyjny film.

The Hurt Locker nie miał premiery w Polsce w 2009 roku, a to było kryterium decydujące o możliwości otrzymania nominacji.

Odnośnie Tarantino, to on sam od zawsze powtarza, że nie należy się w jego filmach doszukiwać podtekstów i ukrytych znaczeń. Robi kino rozrywkowe i chce, żeby ludzie dobrze się na nim bawili. Oczywiście nikt nikomu nie zabrania wyciągania z jego filmów czegoś więcej, ale prawdopodobnie nie będą to wnioski zgodne z intencją reżysera.

Dodaj komentarz