michuk

napisał o Dyktator

W porównaniu z Boratem, którego obleśność była dodatkowo podkreślona paraamatorskim sposobem filmowania, w Dyktatorze jest lepiej - film jest tylko obleśny.

Nie jest tragicznie, średnio co piąty żart był na akceptowalnym poziomie, reszta mniej lub bardziej żenująca, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że zwyczajnie nie jestem targetem filmów Sachy Barona Cohena. Jestem jednocześnie pewien, że Cohen, absolwent Cambridge, umiałby zrobić film dla mnie. Zwyczajnie mu się to jednak nie opłaca.

Zabawnie czyta się przy tym recenzję pana Orlińskiego w świątecznej Wyborczej, która wskazuje na Dyktatora jako właściwie sztukę wysoką i społecznie zaangażowaną. Społecznie zaangazowaną - być może. Skierowaną jednak do tej grupy społecznej, która i tak nie skuma przewrotności żartów i po prostu śmiać się będzie do rozpuku z afrykańskiego władcy odkrywającego uroki walenia konia.

Do Chaplina, a choćby nawet do de Funès, bardzo daleko.

Tu rzadki wywiad, w którym Sacha Baron Cohen wyszedł z roli i wypowiedział się na poziomie absolwenta Cambridge: http://www.bbc.co.uk/news/entertainment-arts-18105176

niszczysz dziecięce marzenia